Najpierw chwila refleksji, pamiętajmy o tych którzy na Ukrainie w walce o lepsze jutro, w obronie wolności pożegnali się z tym pięknym światem. To przykre że mimo tego, że nasza planeta nękana jest licznymi kataklizmami, my zamiast być podporą dla drugiego człowieka wyrządzamy mu okrutną krzywdę.
Czy to się kiedyś skończy, czy nabierzemy do siebie szacunku, oby każdego z nas wydarzenia na Ukrainie skłoniły do rozważań co możemy jeszcze uczynić by pomóc osobom potrzebującym, zagubionym, samotnym.
W takim totalnym kontraście, chciałabym przedstawić wspaniałych ludzi, których poznaliśmy ostatnio chociaż nie osobiście pewnie kiedyś w niedługiej przyszłości spotkamy się :)
To Marta i Konrad z ośmioletnią córeczką Mają.
Historia zaczęła się od tego, że pewnego wieczora Leszek szukał w internecie nowej deski snowboardowej dla Julka, ponieważ jego dotychczasowa okazała się za duża.Zadzwonił do pana który sprzedawał deseczkę i okazało się że pan był niezwykle miły, rozmawiał z Leszkiem jakąś dłuższą chwilę, sam również jeździ na desce więc mógł podzielić się swoim wieloletnim już doświadczeniem ponieważ przygodę ze snowboardem rozpoczął w 1986 roku.Na koniec miłej rozmowy Leszek zapytał czy interesowałaby go wymiana barterowa, czyli moglibyśmy coś wykonać w zamian za deseczkę dla Julka.Pan miał się zastanowić.
....
Wieczorkiem dostaliśmy wiadomość że córka, właścicielka deseczki po obejrzeniu fotek z dzieciaczkami na naszym blogu postanowiła że deskę podaruje Julkowi w prezencie :)
To niesamowite jak ta ośmioletnia dziewczynka tak po prostu zadecydowała że chce się podzielić z nieznanym jej chłopcem swoją deską.
Wielki ,,szacun,, dla rodziców, za ich wspaniałe podejście do życia, to niezwykle ważne co przekazali swojej córeczce, Marto i Konradzie jesteście WIELCY !!!
Maja chodź jest jeszcze małą dziewczynką ma niezwykle wielkie serduszko :)
Julek czekał na niezwykły prezent, aż któregoś dnia kurier zostawił paczkę w sklepie, odbieramy tam paczki oraz pocztę ponieważ do nas tylko terenówka dojedzie.
Deskę rozpakował Julek na parkingu przy stoku a Białce Tatrzańskiej gdzie wypróbował nowy sprzęt :)
Spójrzcie na jego minkę, sam ze zdumienia nie wiedział jak ma się zachować, był przeszczęśliwy uwieczniliśmy tę chwilę nawet na filmiku.
Dzieciaczki poszalały z nami do późnego wieczora, te zdjęcie zrobiłam tuż przed powrotem do domu, wszyscy byliśmy wykończeni ale bardzo szczęśliwi :)
Zabraliśmy się do pracy, chcieliśmy stworzyć coś wyjątkowego dla tak cudownej dziewczynki :)
Ponieważ Maja jeździ na desce uznaliśmy że to super pomysł by Anioł był Snowboardowy :)
A to już Maja i jej Aniołek razem z nią u niej w domku :)
To była dla nas niezwykła przygoda, która się rozpoczęła i mamy nadzieję że nasz kontakt się utrzyma i kiedyś się spotkamy np.u nas w Ochotnicy Górnej gdzie ta wspaniała rodzinka była rok temu na sylwestra to całkiem dziwny zbieg okoliczności a może nie ???
Cieszymy się bardzo bardzo że ten piękny uśmiech na twarzy Maji to taka nasza mała zasługa :)
Wy też możecie sprawić aby ktoś dzięki Wam był radosny i szczęśliwy, każda nawet najmniejsza rzecz jest czasem na wagę złota :)
Pozdrowionka i do napisania .
: )
OdpowiedzUsuńNie ma czegoś takiego, jak zbieg okoliczności. Wszystko ma swój czas i swój cel. Z radością przeczytałam ten wpis. Są jeszcze na tym świecie ludzie, dla których liczą się większe wartości, niż pieniądze. Uśmiech dzieci na widok prezentów- bezcenny :-)
OdpowiedzUsuńMinka Julka obłędna, a tak nawiasem mówiąc to z tą deską wygląda BOSKO!!!
OdpowiedzUsuńKochana aniołek na desce wymiata wszystkie inne anioły które widziałam, mistrzostwo świata:)))
A co do gestu Marty i Konrada to szacun ogromny.
Dziękujemy Kochane :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, to ogromna nadzeja dla nas wszystkich że mimo wszystko, mimo tragedii codziennych mamy taki promyczek słońca, przeświadczenie że będzie jednak lepiej, że dzięki takim ludziom jak Marta,Konrad i Maja i wielu innym bo naszczęście takich bratnich dusz jest więcej zmierzać będziemy we właściwym kierunku, a Ci którzy pobądzili tę droge odnajdą :) Pozdrowionka i dziękuję raz jeszcze.Buziaki :)
Takie bratnie dusze są w naszym najbliższym otoczeniu i im wszystkim bardzo dziękujemy za pomoc, za to że poprostu są :)
OdpowiedzUsuńWitaj Kasieńko
OdpowiedzUsuńNic nie jest przypadkowe, choć czasem, trzeba przyznać - zaskakujące :) Bardzo lubię zaglądać do Górnej Chaty, zawsze czekam na Twój wpis i zdjęcia. I oto proszę - niespodzianka! Znam z wiedzenia Maję i jej rodziców ! To niesamowite, że widzę zdjęcie znajomej, uśmiechniętej buźki właśnie na Twoim blogu!
Pozdrawiam serdecznie i nieustannie podziwiam Wasze piękne dzieła
Kasia K.
Ale zaskoczenie, fakt to oczywiste potwierdzenie, tak jak piszesz nic nie jest przypadkowe, świat jest mały :)
OdpowiedzUsuńCieszymy się że znasz naszych darczyńców :) Dziękujemy że do nas zaglądasz, cieszymy się :) Pozdawiamy Cię cieplutko Kasiu :)))
Bardzo miła sytuacja :)
OdpowiedzUsuńPiotrek
To prawda, to było super przeżycie :)
UsuńWyglada na to że jesteśmy sąsiadami naprawdę bliskimi, mamy las przy tej polanie z kótórej było zrobione zdjęcie :) Wyciącg w Ochotnicy jeszcze jest ale czy działał w tym sezonie ??? Pozdrawiamy Cię serdecznie :)