Agroturystyka Bieszczady Smolnikowe Klimaty sprostowanie
czyli prawdziwa historia jest tylko jedna.
Na naszym blogu często pojawiają się przyjemne historie,
piszecie piękne komentarze, dziękujmy Wam za słowa otuchy, za Wasze wyznania,
to wiele dla nas znaczy .Pomimo że żyjemy jak w bajce, w przepięknym
miejscu realizując marzenia, ciężko przy
tym pracując chcielibyśmy się podzielić
z Wami również tymi mniej pozytywnymi doznaniami, może niektórzy z Was
uznają że o takich tematach się nie
rozpisuje lecz kto jak nie Wy, którzy również
żyjecie w tym dzikim często zakłamanym
świecie zrozumie przez co przechodzimy,
może też wypowiedzenie tej prawdy
pozwoli nam na ostateczne zostawienie tematu który sprawił nam dużo bólu.
Tak jak już większość z Was
wie wyprowadziliśmy się z
Bieszczad w nasze wymarzone miejsce do
Ochotnicy Górnej .
W lutym tego roku nowi rezydenci naszych byłych pięknych Smolnikowych
Klimatów zarzucili nam w blogu oszustwo.
Na początku nic sobie z tego nie robiliśmy bo zdarzyliśmy się
już przekonać jacy są naprawdę ;( i mieliśmy tysiące spraw do ogarnięcia związanych
z naszym nowym miejscem, jednak sygnały
które dostajemy nie pozwalają nam tak tego zostawić.
Zrobimy to w jak najprostszy sposób i bez zbędnych emocji –
tak napisał Leszek, on jest bardziej opanowany niż ja ,przyznam szczerze ,nie
potrafię zrozumieć takiego postępowania może dla tego że ufam , pewnie wynika
to z faktu że wydaje mi się że
ludzie z natury są dobrzy ale ostatnio ta moja wizja została zburzona.
Tak w Smolniku zostawiliśmy część siebie ,robiąc tam każdą rzecz robiliśmy to z
sercem bo to był nasz pierwszy wymarzony dom ,urodziły się tam nasze młodsze
dzieci. Chcieliśmy aby było to i wymarzone miejsce nowych właścicieli , których
początkowo uważaliśmy za bratnie dusze, jakże bardzo się pomyliliśmy L
Pozwoliliśmy przytoczyć tutaj wpis z 14 lutego z bloga smolnikowych klimatów , to
dla tych którzy nas poznali w tym domu, to dla tych którzy jeszcze nie znają i
pewnie po takim poście już by nie chcieli nas poznać to dla
nas by prawda ujrzała światło dzienne.
A więc w odpowiedzi na kłamstwa nowych właścicieli przedstawiam Wam kopię aktu gdzie jest wszystko czarne na
białym-Sami zobaczcie.
Wiemy że takich historii nie chce się czytać, ale uwierzcie
nam w żaden sposób nie zasłużyliśmy sobie na taką ocenę.
Wieczór przed aktem notarialnym był jednym z najgorszych wydarzeń
w naszym życiu, masa niepotrzebnych nerwów, przecież miało być tak wspaniale.
Wysprzątaliśmy dom, upiekłam pizze, wino już czekało schłodzone na tę
okoliczność. To miał być miły wieczór w miłym towarzystwie jak wcześniejsze
nasze wspólne kiedy to godzinami opowiadaliśmy o swoim życiu, śmialiśmy się i
było tak jakbyśmy się znali od zawsze. Tego wieczoru czar prysł, nowi wpadli do
nas ze spóźnieniem już widać było że są jacyś obcy, ok mieli zejść na kolację,
pizza już w piekarniku, po czym nagle dowiadujemy się że muszą coś jeszcze załatwić,
jest późny wieczór troszkę zdziwieni odparliśmy że ok poczekamy. Tak sobie
czekaliśmy i czekaliśmy no i powiem szczerze baliśmy się co z tego czekania
wyniknie. Mieliśmy złe przeczucia, pomyślałam że tak naprawdę to nic o nich nie wiemy,
zaufaliśmy im a może to jacyś źli ludzie , może jakaś mafia, byli tajemniczy
jeśli chodzi o zakup naszego domu.
Weszli do izby, jacyś już obcy, starali się udawać że jest
wszystko ok, ale nie było.
Dowiedzieliśmy się że
byli na spotkaniu z naszą poprzedniczką, która do niedawana był naszą
przyjaciółką , powierniczką, osobą na której się przejachaliśmy , cóż pewnie
kolejny raz byliśmy zbyt ufni, ostrzegano nas przed nią lecz my jakoś
wierzyliśmy w jej drobną osóbkę, ale nie o niej tu mowa.
Dowiedzieli się od niej o rzeczach już im znanych, czyli
Pani ta chciała ich ostrzec przed zakupem tego domu, że niby chcemy ich
oszukać, że dach cieknie ( tak było wcześniej jak kupowaliśmy od niej ale
nieszczelnośc załataliśmy ) powiedzieliśmy zresztą że gdzieś za 5 lat pewnie
będzie trzeba go wymienić ,że wody nie ma cóż to też wiedzieli jak każdy kto
dzwonił do nas w sprawie ogłoszenia sprzedaży, mieliśmy wiercić studnie ale się
przed zimą nie udało, że szambo do wymiany, dla
nas było ok, po prostu dwa razy w sezonie letnim trzeba je było wywozić
i że ukrywamy może coś jeszcze straszniejszego, nie wiem co to mogło być.
To dziwne ale
pracownicy urzędu gminy Komańcza podobno wydzwaniali do nich i
uprzedzali przed zakupem od nas tego domu, pewnie namówiła urzędasów owa pani
która ma wtyki w gminie.Jednak czy wiedzieli że to niezgodne z prawem.
Reszta wieczoru przeciągnęła się do późnych godzin nocnych, było strasznie,
czuliśmy się jakbyśmy brali udział w przesłuchaniu, nowi spisywali przedmioty
które zostają opisując to z najdrobnieszym szczególikiem ,,pokój lawendowy,
łóżko 120 na 200 cm, narzuta, dwie poduszki doniczka z pelargonią, rama z
lustrem itd….tak przy każdym wnętrzu .Oczywiście pojawił się problem, pomimo że
od początku zgodziliśmy się na ich propozycję cenową za nasz dom, pomimo że
wszystko wiedzieli co trzeba będzie
zrobić to było za mało, Leszek widząc niezadowolenie zaproponował
delikatne obniżenie ceny aby móc już iść spać, jednak nie wizja była inna oni
nie chcieli obniżki oni chcieli naszych mebli i usłyszeliśmy wtedy,, albo
zrobicie nam wszystkie meble które będziemy chcieli albo pakujemy się i wracamy
!!!,, powiem że gdyby nie Leszek który dał mi wyraźny znak abym siedziała cicho
pewnie sprzedaży by nie było, miałam
dosyć tego wszystkiego, tego gburowatego podejścia ale mój ukochany zadecydował. Dobrze wiedzieli
że mebel które sobie zażyczyli są drogie i będą bardzo pracochłonne .
My do samego końca byliśmy ok,kupując nasze gospodarstwo nowi
właściciele mieli już połowę zarezerwowanych wakacji, podzieliliśmy się z nimi
naszym wieloletnim doświadczeniem ,wykonaliśmy wszystkie meble, pomimo że nie było tego nigdzie w
umowie, notariusz się nie zgodził na wpisanie tego do aktu, jeździliśmy do
Smolnikowych jak tylko potrzebna była nasza pomoc, byliśmy na każde skinienie,
nawet jak na majówkę byliśmy w naszym miejscu na Holinie jeszcze przed przeprowadzką Leszek odbierał od nowego właściciela telefony o 6 rano w sprawie studni, która jak
uprzedzaliśmy przed majówką musi być zrobiona, okazało się że nie ma wody, a
oni nawet nie wiedzieli gdzie ta studnia jest mimo tego ze kilka razy
chcieliśmy im pokazać ale póki woda było to po co się martwić. Leszek tłumaczył
osobie która w niemiły z wyrzutami sposób oznajmiła że co ma teraz zrobić,
powiem jest ten mój mąż cierpliwy, po jakimś czasie studnia została znaleziona
była on wysoko w lesie droga była prosta lecz dla osoby o otwartym i jasnym
umyśle nie dla kogoś kto ma do ciebie pretensje .Przy apogeum kiedy to
wydawaliśmy tuż przed wyprowadzką z Bieszczad stary spichlerz który był im
obiecany usłyszałam zarzuty że to moja wina , że powinnam wiedzieć jaki będzie
poziom wody w studni w końcu mieszkałam tam wiele lat tak jakbym była doświadczonym geologiem który
dokładnie bada poziom wód gruntowych i opadowych. Usłyszeliśmy jeszcze dużo
oszczerstw w naszym kierunku, że robię błędy w wiadomościach do nich, że
zdjęcia które ja wykonałam, których nie kupili z domem są ich bo konsultowała to
z ich prawnikiem, że możemy się jak chcemy reklamować na naszej byłej stronie
którą im oddaliśmy, jednak powiedziała to w taki sposób że nawet bym nie chciała
aby tacy ludzie mieli nas reklamować, którzy doprowadzili do tego że
najpiękniejszy dzień w naszym życiu kiedy to marzenia zaczęły się spełniać
został zamieniony w smutny i ponury taki który śnić nam się będzie do końca .
Po wszystkich takich przykrych sytuacjach, na sam koniec
kiedy to wydawaliśmy im łóżka które zrobiliśmy kiedy to mieli nam oddać
hydrofor lecz uznali że to było w cenie domu, kiedy to słowa które
wypowiedzieli na samym początku,, to Wy stworzyliście dla nas Smolnikowe Klimaty, mogliśmy kupić inne
gospodarstwa, ale nie byłoby tam tego klimatu i ciepła które włożyliście w ten
dom dopieszczając go dla nas ,, i dalej ,, pamiętajcie że kiedy kolwiek kiedy będziecie w
Bieszczadach to właśnie tu jest wasz dom , zatrzymajcie się u nas
niech już tak zawsze będzie,, tak się stało że z tych słów już nigdy nic
nie będzie, nawet jak jeszcze przed wyprowadzką chcieliśmy wpaść aby
kulturalnie coś wyjaśnić, powiedziano nam że nie w ich domu bo są goście na
agro i nie chcą scen , te słowa były okrutne, ponieważ nigdy byśmy nie demonstrowali
naszego nie zadowolenia przy gościach.
To wszystko sprawiło że coś we mnie pękło, dlaczego jesteśmy
tacy dobrzy dla nich, dlaczego to chcieliśmy im podarować rzeczy których nie
kupili, na które nie zasłużyli i zrobiłam coś co troszkę mi ulżyło ściągnęłam
jeszcze tego samego wieczora galerię
zdjęć z naszego konta gogle do której był link na stronie którą im
daliśmy w prezencie, to była prywatna galeria, z własnymi zdjęciami naszego
byłego domu, naszymi wyrobami tym wszystkim co było związane z nami poprzednimi
właścicielami.
Domeny nie chcieli przejąć , mieli ją dostać poi dwóch
latach, ale z naszej bezprawnie zrobili przekierowanie na swoją, Leszek sam
mimo tego że nie jest informatykiem zrobił później przekierowanie zpowrotem na
naszą to był dla mnie prezent, trwało to
jakiś czas ale znowu po tak długim
czasie kiedy to wszystko co stworzyliśmy nie było widoczne mogliśmy być dla Was
, abyście mogli śledzić naszą historię, powstał blog Górna Chata który jest troszkę kontynuacją
tego z wielkim trudem stworzyliśmy w Bieszczadach, nowe jest nasze życie, nowa
agroturystyka , nowe pomysły na meble i drewniane cudeńka, trzeba iść do przodu
i to zamierzamy robić dalej J
Pewnie czasem
będziemy śledzić historię naszego byłego wymarzonego domu, pewnie i nie raz
trafimy na smutne słowa, na zachowania na podobne fałszywe historie, szkoda że
ludzie potrafią tak grać, być tacy milutcy aby osiągnąć swój cel a potem rzucić
tobą o ścianę !!! To nie jedna i pewnie jedyna sytuacja negatywna w naszym życiu
trzeba się zebrać i być twardym bo to nie życie jest dla nas wszystkich okrutne
to ludzie są okrutni dla siebie.
Byliśmy tam bardzo szczęśliwi, to kawał dobrej historii w równie dobry wydaniu
Tak było przed drugim aktem notarialnym już bardziej nas spokojnie, dom już był w połowie ich
Te wnętrze pozostanie dla nas wspomnieniem, pewnie jadąc przez Smolnik w stronę Duszatyna nie jeden raz spojrzymy w prawą stronę gdzie jest dom który dał nam możliwość spełnienia marzeń o spokojnym życiu w przepięknym miejscu w zgodzie z naturą tak jak w Smolniku nie było nam dane, każda sytuacja jest jakimś celem do dalszej wędrówki, do przemyśleń nad losem, czasem pewne rzeczy, tematy się zostawia za sobą już nigdy do nich nie wracając my tak robimy teraz i kończymy tym samym już spokojniejsi z lżejszym sercem realizować będziemy cele które kiedyś były tylko w sferze marzeń :)
Trzymajcie się cieplutko i wybaczcie jeśli ten post nie trafia do Was po prostu życie w bajce jest burzone od czasu do czasu takim ludzkim zachowaniem chyba po to by stać się mocniejszym i wytrwać w wyznaczonym przez siebie celu mimo wszystko i mimo wszystkim J
Do napisania niebawem Kasia i Leszek Górni.